Ostatnie lata pozwoliły mi zupełnie inaczej spojrzeć na siebie, na ludzi oraz na nasze otoczenie. Przyglądam się najbardziej temu, jak funkcjonujemy, jak gonimy, a jak mało żyjemy. Ponadto w jakim strachu i poczuciu winy. Boimy się przede wszystkim swoich słabości, ale nade wszystko wychylenia nossa zza utartych nawyków i wszelakich zwyczajów, jakie przybraliśmy w swoim życiu. Uciekamy od zmiany jakiejkolwiek. A to właśnie od zmiany dotychczasowego trybu życia i myślenia o życiu zaczyna się wielka zmiana, której konsekwencją są zdrowie, dobrostan i szeroko pojęta wolność ducha.

Jakże wiele ostatnio mówi się o tym, co szkodzi naszemu zdrowiu – ze świecą szukać, co nam obecnie nie szkodzi. I tak spora część z nas ma prawo popadać w lekką paranoję, kiedy słyszy się z wielu różnych źródeł, że chemia w jedzeniu, że promieniowanie urządzeń elektrycznych, że nasz pośpiech, a za tym idący ogromny stres – to wszystko przyczyny naszego chronicznie złego samopoczucia, które w efekcie, po latach przeradza się w poważne choroby lub zaburzenia natury psychicznej.

Na podstawie swoich doświadczeń ze współpracy z pacjentami wyróżniłem trzy główne obszary, które niemal każdego dnia zatruwamy. Te trzy obszary to: ciało, dusza i umysł. I można by rzec oględnie, wymagają one prawdziwego i rzetelnego detoxu.

Ciało zanieczyszczamy bez przerwy. I tu nie chodzi tylko o spożywanie jedzenia, które przepełnione jest szkodlliwymi substancjami czy napojów z dużą zawartością cukru, ale również ubieramy się w lichej jakości ubrania ze sztucznych tkanin, a co gorsza myjemy swoje ciało czymś, co już dawno przestało być mydłem, szamponem czy pastą do zębów. Ciało oczywiście zatruwamy używkami. Pokazano nam, jak wygląda piramida żywienia, ale nigdy nie zwrocono nam uwagi, jak pracuje nasz układ trawienia oraz w jaki sposób rozkłada się pokarm, który dostarczamy organizmowi. A wiedza ta robi ogromne wrażenie i diametralnie stawia do pionu. Szczegóły w kolejnych artykułach nt. detoxu.

Umysł zaśmiecamy emocjami, których produkujemy w nadmiarze, a nad którymi zaczynamy tracić władzę. Emocje wymykają nam się spod kontroli, bo jakże się oprzeć presji posiadania: lepszego samochodu, stanowiska, prestiżu, itp. Jakże nie chcieć, aby nasze dziecko było najzdolniejsze i najmądrzejsze. A kiedy nawet już dojdziemy do wniosku, że na kija nam ta presja bycia NAJ, to i tak budzi się w nas pożądanie dążenia do błogiego spokoju. Niestety i to nie jest takie proste. Bo żeby odnaleźć tenże spokój w sobie potrzebujemy po prostu wywalić z siebie cały nagromadzony gniew i złość. A jest co sprzątać i niestety nie da się po prostu pójść na jogę, licząc, że od tak nasze negatywne naładowanie zniknie. Być może na chwilę.

W końcu duszę ranimy w taki sposób, że im bardziej “rzeczywistość” mówi nam, że nasze wybory są dalekie od tzw. ścieżki przeznaczenia, to tym bardziej oddalamy się od siebie samego. Stajemy się cieniem własnych możliwości i własnego potencjału. Każdy z nas ma ogromny dar, a jakże niewielu z nas wsłuchuje się w siebie, aby czerpać garściami i z tego daru korzystać. Im w życiu jest bardziej pod górkę, tym dalej jesteśmy od tego, co dane nam jest w tym życiu robić oraz jak żyć.

Niemal większość z nas predystynuje do detoxu tych wszystkich trzech integralnych obszarów. Jak zacząć? Zapewne wielu z was w pierwszej kolejności zada pytanie po co, bo powyższy opis w sposób lakoniczny mierzy się z ogromem problemu, w jakim tkwią ludzie. Niemniej, proszę wierzyć, najlepszą odpowiedzią na pytanie “po co” jest choćby to, że w momencie otumanionego umysłu nie dotrą do nas zewnętrzne bodźce w postaci nowej wiedzy, nowych ludzi z potrzebną wiedzą. A bez tego nie zainspirujemy się potrzebą zmiany czegoś w swoim życiu. Ponadto jeśłi mamy nadwagę lub inne problemy ze zdrowiem żadne suplementy czy sama dieta nie pomogą. Bo sumplementy przy zaognionym jelicie grubym nie będą się wchłaniać, a sama dieta może tylko pogorszyć stan rzeczy. Płynie w nas kupa szlamu i trzeba to sobie bardzo wyraźnie uzmysłowić.

Dlatego trzeba otrzeźwić swój umysł, obudzić się z błogiego letargu. Zacząć działać. Spróbujcie sobie przypomnieć w jaki sposób dotychczas zmieniały się w waszym życiu różne sprawy. Zawsze wystąpił jakiś konkretny element (wydarzenie, okoliczności, nowa osoba, książka, film, itp.). Ale żeby umysł choć na trochę wyostrzyć trzeba w pierwszej kolejności pozwolić duszy na dojście do głosu. Spójrz na swoje życie. Jak bardzo masz pod górkę? Co cię irytuje, ogranicza, złości, itp.? Jakie masz choroby czy przewlekłe dolegliwości? Jak długo ten stan napięcia już trwa? To wszystko ów głos duszy – jesteś daleko od swojej ścieżki. Im więcej różnego rodzaju symptomów tym więcej otrzymujesz informacji, które mają ogromne znaczenie, że coś jest nie hallo. Zacznij coś z tym robić. A wtedy niczym z automatu otrzymasz to, czego potrzebujesz. Wglądu. I zaczniesz dostawać więcej ważnych informacji o tym, co robić, aby sukcesywnie oczyszczać swoje ciało, duszę i umysł. Bo jak poruszysz swojego ducha, który natchnie twój umysł, to ciało obligo będzie posłusznie słuchać lub samo domagać się zmian.

Wiem, wiem, jak to wszystko dziwnie brzmi. Ale niestety nie urwałem się z choinki. Zanim z żoną (jest dietetykiem) weszliśmy na ścieżkę tak szeroko rozumienego detoxu przez dwa bite lata zmienialiśmy swoją rzeczywistość. A wszystko zaczęło się od dopuszczenia do siebie nowego. W naszym przypadku była to nowa wiedza, nowi ludzie, nowe horyzonty myślowe. Poszliśmy za tym ufnie wierząc, że doprowadzi nas to do właściwego miejsca dla siebie na ziemi. Może i brzmi to pompatycznie, ale trzeba mieć cholernie dużo cierpliwości i odwagi, aby zacząć robić dobre rzeczy dla siebie i innych. One nie mają nic wspólnego ze światem materialnym. Nie da się tych uczynków przyrównać do komercyjnego sposobu myślenia, który nastawiony jest na korzyść. To po prostu …. życie w zgodzie ze sobą i ze światem.

O detoxie w bardziej szczegółowy sposób traktując każdy z w/w obszarów z osobna będę pisał w kolejnych artykułach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.