Kto potrafi zapanować nad swoim ego? Kto ma tę zdolność do zwalczania w sobie tych wszystkich potrzeb i oczekiwań? Niewielu. Ego rządzi naszymi uczuciami i emocjami. Kiedy jest nam smutno i kiedy się z czegoś konkretnego cieszymy. Zawsze wtedy nasz umysł jest w jakiś sposób otępiony. Kiedy jesteśmy dumni to z powodu jakieś małej wygranej – ktoś nas pochwalił lub nasze argumenty w jakiejś kłótni okazały się być mocniejsze. Ego karmi się wtedy tą wygraną. Tak samo dzieje się w momentach, kiedy przegrywamy lub kiedy musimy walczyć – ego z jednej strony może chcieć, abyśmy się nie poddali, aby nie utracić swojej dumy, ale z drugiej jakże często wprowadza nas w stan porażki i poddania. W różny sposób odbieramy swoje wewnętrzne głosy. Jedni się ich słuchają (uznając to za szósty zmysł lub intuicję), inni wręcz odwrotnie – boją się tych szeptów. Wszystko rozgrywa się na linii chcę, muszę, pragnę, oczekuję. Natomiast ci, którym udaje się żyć na ścieżce nie muszę, nie pragnę, nie oczekuję są zdecydowanie bardziej odporni na walkę ze swoim ego. Jak to wygląda w praktyce?

Zastanów się, dlaczego dzisiaj chodzisz otępiała(y)? Bo rano miałeś ochotę, żeby ktoś zrobił ci śniadanie, a tego nie zrobił; bo byłeś wkurzony, że kolejka po bułki była zbyt długa; bo musiałeś się śpieszyć na autobus, albo stałeś w korku? Czyli miało być tak, jak sobie tego życzyłeś, a znowu nie było. Dysproporcja między chciałem, a dostałem wpędziła cię w taki właśnie zły humor.

Zastanów się, dlaczego jesteś rozdrażniony w danej chwili. Najczęściej, bo coś nie idzie po twojej myśli. Miało być tak pięknie, np. miałem zdać egzaminy na prawo jazdy, syn miał zrobić to i to, miałem pójść pobiegać, miałem nie jeść więcej tyle słodkiego, miałem w końcu powiedzieć szefowi, co o tym wszystkim myślę…..Znowu – twoje oczekiwania wobec zachowań ludzi, sytuacji czy zdarzeń zderzyły się z rzeczywistością, po prostu. Brutalizowanie braku pożądanych efektów wpędza nas w rozdrażnienie, a te poczucia niedosytu w konsekwencji zaburzają nasze zachowania na co dzień. 

Zastanów się, dlaczego tak często wpadasz we frustracje? Bo cały czas dzieje się coś, co wpędza cię w cierpienie; świat jest nie taki, jak sobie zamarzyłeś, albo dostałeś to czego oczekiwałeś, ale wcale cię to nie zadowala. Podwyżka spowodowała, że teraz wszyscy oczekują od ciebie więcej i więcej. Nowy samochód jest droższy w utrzymaniu, a markowe ciuchy okazały się niewarte tych pieniędzy, w dodatku wcale nie wyglądasz w nich lepiej…..Pomijając kwestie zaburzeń na tle depresyjnym, frustracje są zawsze oznaką dysproporcji między naszymi pragnieniami, a tym, co dostajemy od życia.   

Nasze wszystkie oczekiwania, pragnienia – chcę i muszę wibrują na tak niskim poziomie, że mogą nas jedynie wpędzić do grobu. Oczywiście nie tak dosłownie, ale jednak. Stres, frustracje, sytuacje patowe, wieczna gonitwa za czymś – to wszystko samonapędzające nas negatywne objawy oczekiwań wobec życia, otoczenia – wobec samego siebie. Muszę być lepszy, muszę dać radę. Niejednokrotnie robi nam się żal właśnie dlatego, że nie mamy tego, co inni, lub tego, co sobie zażyczyliśmy. Wtedy pytamy wkurzeni, dlaczego wiecznie muszę gnać, walczyć, z czymś się uporać. Nie dostrzegamy wtedy, że to tak naprawdę tylko konsekwencje naszych pragnień. Gdyby ich nie było, zniknęłyby frustracje. Jakże pięknie byłoby choćby czasami nie mieć tych wszystkich ograniczających nas uprzedzeń. Wtedy np. nowopoznane osoby nie byłyby od razu przez nas oceniane względem naszych z góry określonych preferencji. W efekcie mielibyśmy (może) więcej znajomych. Wtedy nasze relacje z rodziną czy przełożonymi w pracy oparte byłyby na wzajemnym szacunku i rozumieniu punktu widzenia drugiej strony. W efekcie bylibyśmy bardziej wrażliwi, a nasze dzieci miałyby nas za swoich przyjaciół, a nie srogich rodziców. Podchodząc do życia NIEżyczeniowo powoduje, że generalnie stajemy się lepszymi, bardziej współczującymi ludźmi. Udaje nam się częściej a gratyfikacje są relatywnie większe. Warto spróbować. Wystarczy zrobić sobie listę ostatnich wydarzeń, kiedy faktycznie na coś liczyłeś, a tego nie dostałeś. Jak się wtedy czułeś? Jakie reperkusje wywołało to w twoich późniejszych zachowaniach i czynach? I odwrotnie. Kiedy ostatnio miałeś sytuację (np. rozmowa o pracę, trudne negocjacje, ważny egzamin, inne), ale niczego nie oczekiwałeś i spotkało cię coś dobrego – jak wtedy się czułeś? Życie zawsze daje nam to, czego potrzebujemy, a nie to, co chcemy. Zaufaj temu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.