„Zmiana życia”.

Zmiana w życiu się nigdy nie wydarza tak ot. To bardzo trudne i wymagające zawsze jednej arcyważnej kwestii – samoświadomości.

Totalna biologia i wszystkie towarzyszące jej nauki, techniki czy rodzaje pracy nad zmianą życia czy zmianą nas w swoim życiu pozwala tę samoświadomość zbudować. Choć to absolutnie mega trudne wyzwanie. Czasem też żmudne i to bardzo. Bo co znaczy zmiana w życiu? Jedna osoba chce raz na zawsze skończyć z problemem pieniędzy. Inna ma dosyć problemów ze zdrowiem. Jeszcze ktoś nie chce już udręczać się problemami z partnerem czy w związku małżeńskim. Tak czy siak najpierw trzeba to wszystko sprowadzić do wspólnego mianownika. Mianowice zgłębić ten problem. Nazwać go po imieniu. Zredefiniować, a najbardziej popatrzeć na ten problem z zupełnie innej perspektywy. Bo problemy (jakiekolwiek by one nie były) to de facto nasze wyzwania. Tak, wyzwania, z którymi jeśli damy sobie radę to wtedy właśnie zmienia się nasze życie. Bo zmianie ulega nasza orientacja na problem i wynikające z niego konsekwencje. Na ogół wygląda to tak, że trzeba zaakceptować najważniejszą i zarazem najtrudniejszą kwestię: ja sam stworzyłem mój problem – tudzież problem, który mi doskwiera jest wynikiem mojego myślenia, moich przekonań, itp. Jestem twórcą mojego problemu. I świadomość tego jest najczęściej tyle zaczątkiem nowego, co naszym przekleństwem. Bo rodzi się w nas tyle oporu, gniewu i niezrozumienia, co wcześniej chęci rozwiązania ów problemu. Jak to, pytamy: ja sam sobie stworzyłem problem – po co, gdzie tu logika i w ogóle, stwierdzamy, to jakaś paranoja i głupota. Opór przed wyjściem z tej swoistej iluzji jest tak duży, że na próbach zmiany w życiu się kończy. Trudno, mówimy, nie będę lepiej się odżywiał. Trudno – nie skończę z paleniem. Trudno – pozwolę, aby nowotwór zabrał mnie do grobu. Ludzie się poddają, bo zwyczajnie mówiąc nie dowierzają, że to wszystko jest po coś – choroby, problemy finansowe czy inne uprzykrzające nam życie niepowodzenia. Po coś, czyli bardzo konstruktywny „nauczyciel”, a nawet „mistrz” w postaci tego upierdliwego czegoś. Tak, nawet wyrażanie się o tym czymś lub próbując nazwać to coś jest dla nas problemem.

Ale… jeśli zdobędziemy się na prawdę o nas samych, o tym jakimi kierujemy się przesłankami w życiu to wówczas zaczynają dziać się cuda. Po pierwsze widzimy to, czego dostrzegać się baliśmy lub to ignorowaliśmy. Wtedy potrafimy właściwie spojrzeć na swój problem. Potrafimy znaleźć jego prawdziwą przyczynę.

Załóżmy, że Krzysiek od zawsze borykał się z nadwagą. I na tym koncentrował się całe życie – trzeba schudnąć, jeść zdrowiej i mniej, więcej się ruszać. Ale wszystko chwilowe i bez rezultatów. Tymczasem prawdziwa interpretacja przyczyny leżała w tzw. ukrytej korzyści jego nadwagi. Dzięki bowiem temu, że ważył 150 kg nie musiał robić już tego czego od dzieciństwa oczekiwał od niego ojciec. Jedź ze mną w góry, hartuj się, zostań jak ja komandosem, pójdziesz wcześniej na emeryturę, itd. Ojciec – wysportowany człowiek jak ze stali zbudował w nim ogromną niemoc. Wzbudzał w nim chęć rywalizacji, która skończyła się fiaskiem. Krzysztof nie mogąc mu dorównać pogodził się z tym, że nigdy nie będzie supermenem. A nadwaga tuszowała jego emocje, a co ważniejsze dawała konkretny powód, aby nie musieć robić niczego, co związane jest z hartowaniem się: sport, góry, cokolwiek uogólniając rzecz jasna. I teraz moment prawdy. Kiedy Krzysztof uświadamia sobie jego młodzieńcze męki oraz podstawę swojej porażki, że poddał się, bo chciał tak bardzo dorównać ojcu … wszystko zaczyna się zmieniać. Uwalnia się z dogmatu dążenia do bycia lepszym niż jego ojciec. Akceptuje to, że nie musi być ze stali. Że ma swoje życie i że jest inny niż tata. Zmienia się zresztą cały jego sposób patrzenia na świat a ojciec przestaje być niedoścignionym wzorcem i zarazem znienawidzonym wrogiem.

To są prawdziwe historie, które obrazują fundamenty zmiany w życiu. Poważna zmiana w życiu w stylu: nowy zawód, nowy partner, dziecko, emigracja, odstawka alkoholu czy innych używek, itp. Coś co realnie przekłada się na polepszenie jakości naszego życia zawsze związane jest z uświadomieniem sobie tego, co stoi za naszym problemem. I o tym właśnie będzie dużo podczas Akademii Revitalium. To nie są wykłady, a konkretne zajęcia, na których sam(a) będziesz mógł / mogła zmierzyć się z sobą. Wejść do środka siebie i zacząć swoją transformacje.

Zapraszam, Marcin Gieracz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.