Coraz więcej praktyki daje coraz więcej spostrzeżeń. Jedną z obserwacji jest swego rodzaju symboliczny kontekst naszych wewnętrznych ograniczeń, żeby nie powiedzieć naszego więzienia. Co nim może być? Całkiem sporo różnego rodzaju zachowań, które tylko na pozór są normalne, albo tylko jakąś część ich dostrzegamy w swoim życiu. A wszystkie one bardzo powiązane z tym, co przeżywaliśmy będąc dzieckiem oraz w jakiej atmosferze współżyliśmy z naszymi rodzicami czy najbliższymi.

Weźmy przykład Jadwigi, która przez całe swoje zawodowe życie dźwiga jarzmo potrzeby bycia perfekcyjną we wszystkim co robi. Jej dramat przelał się na paranoiczne lęki i stany depresyjne. W czasie terapii odkryliśmy, że od dzieciństwa jej matka była i jest wiecznie niezadowolona z tego, co i jak robi Jadwiga. W efekcie całe jej życie ułożyło się w taki sposób, aby zadowolić matkę – spełnić jej oczekiwania. Jadwiga brała na siebie więcej niż mogła, ale tym samym osiągała ponadprzeciętne sukcesy. Niestety kosztem swojego zdrowia psychicznego, a powoli także fizycznego. Innym elementem postawy matki wobec Jadwigi jest zdiagnozowana u niej nerwica natręctw; kiedy coś dzieje się nie po jej myśli. Nerwy i emocje biorą wówczas górę. Łatwo się domyśleć, że Jadwiga nie jest ani dobrą matką, ani dobrą żoną – oczywiście w jej mniemaniu. Ów ciężar niespełnienia oczekiwań matki i odwiecznego poczukiwania jej akceptacji przemienił jej życie w istne piekło. Na zewnątrz wszystko niby normalne, ale wewnątrz niemal permanentny stan zapalny, który notorycznie wzrasta, kiedy tylko pojawia się fala krytyki ze strony matki, ale także ze strony znajomych, przełożonych, męża. Jest uczulona na krytykę oraz ocenę. 

Nieświadome zachowanie naszych rodziców jest nam w stanie dać przysłowiowy “kierunkowskaz czy wytyczną” na całe życie. Powtarzane zdania typu “uważaj, abyś nie popełnił błędu, ja popełniłem” przeradzają się w syndrom i powodują, że boimy się podejmować w życiu decyzje i odwlekamy je w nieskończoność. Inny mój pacjent Adam zablokował swoje życie właśnie dlatego, że jego ojciec – prawnik, popełnił rażący błęd w poprowadzeniu sprawy swojego klienta; w konsekwencji został oskarżony przez tego klienta i niemal zbankrutował. Wystawił dobre imię swojej rodziny na szwank. Podeptał swoją reputację. Spójrzcie ile w tych słowach symboliki oraz jakiej wagi to słowa. I te właśnie emocje doprowadziły ostatecznie do tego, że jego syn nieświadomie zmanifestował taką postawę w swoim życiu, która trzyma go daleko od jakichkolwiek pomyłek. Stało się to jednak dla niego przysłowiowym fatum, a nawet przekleństwem. Ograniczyło go tak mocno w życiu, że najpierw zachorował na zapalenie wyrostka (wyrostek biologicznie odpowiada za utratę oszczędności), a następnie na cukrzycę – stawiał duży opór temu, że jest niewiadomo dlaczego zablokowany w swoim codziennym życiu i panicznie boi się podejmowania decyzji.

Rozwiązując te przypadki jestem przekonany, że takich scneriuszy w życiu mamy całe mnóstwo. Każdy z nas ma swoje koleje losu i wielokrotnie zastanawia się, dlaczego jest mu tak pod górkę. Dlaczego innym jest łatwiej zarabiać, poznawać fajnych ludzi, podróżować czy nawet wygrywać swego rodzaju “losy” na loterii.

Niestety z biologicznego punktu widzenia jestśmy podporządkowani przeznaczeniu; mało tego, nie mamy zbyt dużo lub nawet wcale wolnej woli. Wszystko jest bardzo dokładnie uporządkowane. W każdej rodzinie znajduję tak wiele pasujących do siebie elementów, jak te opisane powyżej, że dech zapiera w piersiach.

Roman. W wieku między 8 a 10 lat molestowany przez ciocię ze strony mamy. W konsekwencji jego “przekleństwem” życia jest dążenie we wszystkim do samostanowienia o sobie. Wyraźnie zarysowała się u niego wola niezależności i uciekania się do niepodporządkowywania się nikomu ani niczemu. Bardzo często zmienia pracę, a za każdym razem wspólnym mianownikiem jest to, że odosi wrażenie, że ktoś chce go oszukać, nie chce się czemuś lub komuś podporządkować; wścieka się na te sytuacje, ale jest bezsilny. Nienawidzi w życiu tych momentów, ale przede wszystkim jest sfrustowany, że non stop musi szukać nowego miejsca dla siebie. Często wpada w stany depresyjne. Czuje się symbolicznie wykorzystywany przez firmy, przez “życie” czemu stawia opór. Jego skrywana przeszłość objawia się także tym, że jak na swój wiek jest niedojrzały emocjonalnie. Gdzieś zatrzymał się ze swoimi emocjami i zwyczajnie mówiąc błądzi. Odblokowanie i zarazem uwolnienie w terapii pozwola mu nieco inaczej spojrzeć na swój program i wzorzec, jakie odgrywa przez całe życie. Po zrozumieniu i połączeniu wszystkich elementów stał się świadomy tego, jak głeboko ukryty i nieprzepracowany był jego żal oraz tłumiona złość. Odkrył, że całe życie czuł się ofiarą, zupełnie niepotrzebnym nikomu człowiekiem. Nazwa te emocje, przyjął je ze zrozumieniem i wyrzucił – pożegnał ten stan ducha. I o to właśnie chodzi. To jedyna droga, aby się uwolnić ze swojego własnego więzienia.

Wszystko co nasz otocza jest zaprogramowane na tryb przetrwania. Dlatego nasze choroby czy dysfunkcje są niczym innym, jak informacją, którą należy odpowiednio odkodować i przełożyć na logiczny ciąg zdarzeń. To doprowadzi nas do uświadomienia sobie przyczyny i źródła, a w efekcie wyzdrowienia czy właśnie odblokowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.