Sylwester to chyba najlepsza pora, aby z jednej strony móc podsumować sobie to, co nas spotkało w minionym roku i ocenić to z perspektywy całego roku. To też dobry moment na postawienie sobie celów na rok następny. Ktoś powiedział jednak, że w następstwie planowania pojawia się u nas gorycz porażki, bo niezrealizowane plany i cele tkwią w nas niczym maleńka drzazga, którą czujemy, bo boli, ale nie potrafimy dostrzec gołym okiem. A że skupiamy się bardziej na niepowodzeniach, niż na sukcesach, to życie bardziej boli niż dodaje nam otuchy i wzbudza euforię. Oczywiście nie u wszystkich. Ten ktoś dodał też, że najlepiej nie planować, tylko brać życie takim, jakim jest – tu i teraz. Nie mogę się z tym kimś nie zgodzić, niemniej ja osobiście czuję się o wiele bardziej poukładany, spokojniejszy i spójny wewnętrznie, jeśli wieczorem zwizualizuję sobie następny dzień. Odpowiednio nastawię się pod zadania, które zamierzam zrealizować w kolejnym dniu. Mnie pomaga. Choć pomaga też to, że wszystkie tzw. przeciwności losu rozwiązuje z nadzieją, że będzie lepiej i skupiam się na właśnie rozwiązaniu, a nie użalaniu się nad sobą. I tu pojawia się być może najważniejszy element, za sprawą którego wiele osób cierpi i deprecjonuje swoje postawy w życiu, uwypukla porażki, koncentruje się na niepowodzeniach. Brak pokory i wdzięczności.
Praktycznie rzecz ujmując, nasze życie to pasmo sukcesów, przeplatających się z wieloma porażkami, które nomen omen dawkujemy sobie zgodnie ze swoim życzeniem. Brzmi paradoksalnie, ale w rzeczywistości tak właśnie jest. Skoro wszystko to, co dostajemy, co nas dobrego spotyka traktujemy zazwyczaj w kategoriach “obligo”, bez wyrażenia wdzięczności, to bardzo szybko przysłowiowa fanga w nos przywraca nas do pionu. W przyrodzie nic nie ginie. Natura dąży do równowagi w każdym względzie. Stąd raz jesteśmy pod wozem, a raz nad. Porażki przeplatają się z wiwatami. Czy można to zmienić, choćby odrobinę? Moim zdaniem jak najbardziej. Trzeba zmienić swój punkt widzenia.
Każdą porażkę traktować z pokorą i szukać w niej lekcji. Szukać wskazówki (wek). Zawsze ją znajdziemy. Wystarczy tylko zapytać siebie samego, czego ta dana sytuacja, to zdarzenie, ten konkretny problem ma mnie nauczyć? Jakie mam wyciągnąć z tego wnioski? W następstwie odpowiedź przyjdzie bardzo szybko, jeśli nie w tej samej chwili.
Każdy sukces natomiast trzeba celebrować z wdzięcznością. Bo na każdy sukces zapracowałeś dzięki czemuś: sprzyjającym okolicznością, ciekawym pomysłom, które urodziły ci się w głowie, itp. Warto za to serdecznie podziękować.
Przed nami kolejny rok. Rok przestępny. Zanim wejdziemy na jego ścieżkę polecam zrobić sobie podsumowanie na zasadzie wdzięczności i pokory. Po prostu przypomnij sobie, co w minionym roku spotkało cię dobrego i złego. Za dobre podziękuj, za złe również. Dobre przyjmij z wdzięcznością, złe z pokorą. W praktyce wygląda to następująco:
Usiadłem i po prostu zacząłem mówić (lub pisać) na głos (choć można też w pół ciszy lub w myślach):
“Pełni wdzięczności i pokory dziękuję za wspaniały rok. Działo się w nim tak wiele rzeczy dobrych i złych. Dziękuję za tyle wspaniałych aktywności sportowych: przebiegniętych kilometrów, przejechanych kilometrów, pięknych szczytów górskich, które zdobyłem w różnych częściach kraju i Europy. Cudownych chwil z dziećmi, żoną i rodziną. Dziękuję za spokój i harmonię, która towarzyszyła mi przez większość miesięcy. Dziękuję za zdrowie, które jak nigdy pozwoliło mi sięgnąć po nowe, inspirujące wyzwania sportowe. Dziękuję za wszystkie pomysły, które pozwalają mi rozwijać życie zawodowe. Dziękuję za spotkania z wybitnymi ludźmi, których energia przekuła się w nowe projekty i dużo radości. Dziękuję za moc do życia, tworzenia, pisania, dzielenia się z innymi, która towarzyszy mi niemal każdego dnia. Dziękuję za wszystkich klientów i pacjentów – dziękuję, że mogę im pomagać i w jakiejś mierze zmieniać ich życie. Dziękuję z całego serca.
Z pełną pokorą przyjmuję też wiele porażek, niepowodzeń, jakie spotkały mnie w minionym roku. Przede wszystkim chorobę mojego syna. Niepowodzenia biznesowe. Strach, lęk i wiele dni, podczas których żywiłem do siebie urazę i złość. Przepraszam za swój gniew i słabości. Niemniej jestem wdzięczny za wytrwałość i lekcje, jakie z tytułu tych wszystkich niepowodzeń mnie spotkały.
Kocham swoje życie. Kocham siebie. Kocham swoją rodzinę.
Dziękuję za wszystko, co mnie tworzy, co mną kieruje, co mnie prowadzi.
Przepraszam za swoją niedoskonałość, swoje lęki i strach.
Proszę o wybaczenie, w pełni wdzięczności i pokory.
Życzę podobnych wrażeń i autorefleksji. Powodzenia. Do Siego 🙂