Wiele osób żyjących wśród nas, to ludzie nieszczęśliwi. W ich mniemaniu nie udało im się, bo nie mają tylu pieniędzy, ile inni; bo nie mają wielu materialnych dóbr, które mogłyby świadczyć o nich. Świadczyć co? No właśnie. Kierujemy się beznadziejnymi, ale bardzo zakorzenionymi zasadami: “jak cię widzą, tak cię piszą”. Czyli, jeśli podjeżdżamy fajną bryką, jesteśmy od razy kimś. Jeśli mieszkamy w domu, albo 400 metrowej willi to jesteśmy kimś. Markowe ubrania od razu podnoszą nasz status życiowy, rzekomo w oczach innych. Przekomarzania się, kto i co ma lepszego, to dla wielu wyzwanie, aby być na samym szczycie tej porównywarki. W konsekwencji uporczywie musimy zdobywać więcej i więcej. W innym przypadku będziemy wykluczeni, na marginesie. Będziemy czuć się nieszczęśliwi. Jakież marnotrastwo energii.
Żałuję, że żyjemy w takich czasach. A zwłaszcza wtedy, kiedy dostrzegam smutek w oczach tych, nawet najbliższych mi osób, które otumanione tą rywalizacją, zatracają się w pracy i tym skrajnym poświęceniu, aby mieć i aby dorównać innym. Mógłby ktoś stwierdzić, że to przecież proste i w każdej chwili można przestać się zadręczać i gonić za stanem posiadania. Niestety nie jest to takie proste. Zresztą ilu próbowało i jeszcze bardziej popadało w wewnętrzne apatie.
Obecni 35 – 40-latkowie szczególnie chełpią się tym, co mają. Jest to wynikiem tego, że dorastali w czasach “na kartkę”, kiedy w sklepach niczego nie było, a wakacje rodzice fundowali im co najwyżej nad polskim morzem lub w Bułgarii. Za to teraz ich dzieci wychowują się w atmosferze nowobogactwa. Dziewięcioletni uczniowie na przerwach w szkole spędzają wolny czas na przechwalaniu się kto ma lepszy tablet, komórkę (smartfon) czy grę. Szkoła przestała już być miejscem zabaw i stresów związanych z nauką w sensie klasówki czy sprawdzianu. Teraz szkoła jest prawdziwą areną, gdzie rządzą najlepiej wyposażeni w różne cacka dzieciaki. A rodzice coraz chętniej im te zabawki elektroniczne kupują, gdyż sami w pocie czoła ganiają za swoimi zabawkami.
Czy faktycznie “kimś” jest osoba, która w oczach innych budzi podziw przez stan konta? Nonsens. Każdy z nas jest kimś. W dodatku kimś wyjątkowym. Na swój sposób każdy z nas ma pełnię swobody do życia tak, jak chce. I powinien pozwolić sobie żyć po swojemu. Trzeba się po prostu umieć sprzeciwić temu, że nie mamy ochoty spłacać wysokich kredytów, ale mieszkać w nowym, dużym domu. Można zadowolić się mieszkaniem. Zyskać nawet godzinę każdego dnia, nie stojąc w korkach, aby dojechać do pracy. Lub mieć pod nosem szkołę i przedszkole dla dzieci. Umieć powiedzieć “nie” swoim znajomym, którzy wiercą nam dziurę, jakby to było fajnie, gdybyśmy kupili sobie to i to. Jakże wielu z nas w takich sytuacjach ulega i spełnia zachcianki innych. A potem się frustruje.
Podjudzają nas wszyscy dookoła – krzyczą media i reklamy. Musisz to mieć. Weź kredyt, spłacisz go, a to co zostanie, to twoje. Genialne hasło reklamowe. Ale nie dla wszystkich to jest takie łatwe i proste.
Dlaczego zatem nie przestawić swojego myślenia na takie, że dążenie do bogactwa jest dla tych, którzy mają na to ochotę. Dla tych, którzy mają ochotę poświecać się i cieszyć z potęgowania swojego bogactwa. Ich wybór. Ale to nie musi dotyczyć wszystkich. Bo to nie określa naszego jestestwa i bycia “kimś”. Wszyscy mamy odwieczne prawo do zadowalania się tym, co przynosi nam życie.
Poznałem wielu szczęśliwych ludzi, którzy różnią się tym od tzw. “aspirującej klasy średniej”, że jak jadą do choćby Krynicy Górskiej raz na kilka lat, to cieszą się tak prawdziwie i szczerze. Są tam obecni naprawdę. Tymczasem na stokach narciarskich we włoskich Dolomitach nie trudno zauważyć znużenia u wielu “kasiastych”, którzy mają chyba zbyt wiele, aby cieszyć się choć trochę. Zdecydowanie bliżej mi do bycia tu i teraz. Wolę się cieszyć tym, co mam, niż wiecznie marzyć o tym, co ma mój sąsiad czy kuzyn.
Świat materialny wypaczył w nas to, co ludzkie. Na pozór tylko zwykłego i spokojnego życia, które pozbawione jest gonitwy, a skoncentrowane jest na sprawach najważniejszych: rodzinie, swoich pasjach, trwaniu. Oczywiście pasją może być też kolekcjonowanie samochodów. Ale to inna kwestia.
Mieć, a nie być zaślepiło nas bez końca. Ale w każdej chwili możesz postanowić, że dalej już nie chcesz. Że straciło to dla ciebie sens. Przemyślenia masz już od dawna, ale zbyt często bałeś się o nich głośno mówić. Teraz jest właśnie taka okazja. Daj sobie wolność od potrzeby bycia tam, gdzie twoi zagubieni i nieobecni znajomi. Nie goń. Nie zmuszaj się do poświęceń w imię pieniędzy. Miej odwagę do bycia “kimś”, kto żyje po swojemu. Doceń siebie, swoje umiejętności, swoją wrażliwość, swój fach. Czy profesor na uczelni, sołtys lub informatyk nie są ludźmi, którym można być wdzięcznym za to, że robią to, co robią?! Pewnie, że tak. Więc spójrz w lustro i zastanów się czy aby nie przesadzasz z tym, że inni mają lepiej, że mają więcej. Czego? Szczęścia? Sprawdziłeś to – jesteś pewien? Ja nie sądzę.