Pan Jerzy od 2 lat choruje na stwardnienie rozsiane. Póki co udaje mu się żyć bez większych uciążliwości z tego tytułu. Ma osłabione stawy, pogarszający się wzrok, utyka na jedną nogę. Mimo to, stara się nie narzekać. Postanowił się nie poddawać, co już zasługuje na uwagę i dużą pochwałę. Nie stał się też ofiarą tzw. “konfliktu diagnozy”. Diagnoza wypowiedziana bowiem przez lekarza jest dla większości z nas niczym grom z jasnego nieba – jest wyrokiem, po którym większość osób wiedząc, że choruje na poważną dolegliwość X zaczyna panikować i tylko pogarszać swój ogólny stan psycho-fizyczny. Ludzie się wtedy poddają. Są osowiali i apatyczni. Życie dla nich traci sens. Ale nie mała ilość osób zaczyna się wtedy buntować. Szuka alternatywnych rozwiązań w medycynie, diecie, pośród znachorów. I dobrze, bo wiara jest najważniejsza. Pozwala znaleźć pozytywne aspekty w chorobie, która, posiłkując się wiedzą Recall Healing, jest jedynie albo aż konkretną informacją naszego organizmu. Nasze ciało wysyła nam silny sygnał, że mamy problem. Że jakieś działania w naszym życiu nie są dobre, dlatego pojawiła się choroba, poniekąd jako ostateczność w wymiarze komunikacji wewnętrznej ciała z naszą podświadomością. Niezależnie od tego czy tak, jak pan Jerzy nie poddajemy się czy jednak nie mamy w sobie wystarczającej siły do walki, ludzie zaczęli wspomagać się health coachami. Po co? Bo jednych, tych z wiarą i nadzieją warto ukierunkować, aby ich energii nie roztrwaniać na sprawy lub metody nie mające nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Tych drugich absolutnie trzeba wesprzeć duchowo, wspomóc mentalnie, bo każdy ma wewnętrzną siłę do pokonania swojej choroby. Coach jednak tylko prowadzi i wspomaga. Pacjent musi sam znaleźć źródło swojej motywacji i je odpowiednio stymulować z pomocą coacha. Im silniejsze jest nasze wewnętrzne pragnienie życia i zarazem chęć do działania, aby przeżyć, zwalczyć chorobę, nawet nowotworową, tym większa szansa na całkowite uleczenie.
Health coach ukierunkuje chorego i wskaże najlepszą drogę do uzdrowienia ciała, duszy, a przede wszystkim wyzwolenia umysłu. W konsekwencji wzmocni witalność swojego pacjenta. Natomiast najlepiej, kiedy wiedza takiego health coacha nt. zdrowia i medycyny, będzie więcej niż standardowa – będzie sięgać wielu, również alternatywnych i niekonwencjonalnych obszarów z dziedziny szeroko pojętego wsparcia procesu zdrowienia. Pacjenci bowiem w stanach poważnych dolegliwości wymagają rewitalizacji swojego dotychczasowego trybu życia. Dotyczy to nawyków żywieniowych i diety, ale też radzenia sobie ze stresem, brakiem jakiekokolwiek ruchu. O używkach nie wspominając. Ciało w stanie choroby jest zmęczone właśnie tym stanem, jaki mu serwowaliśmy do momentu faktycznego stwierdzenia choroby. U wielu osób takie złe nawyki trwają latami, a nawet od zawsze. Mało snu, wieczna gonitwa za pieniędzmi, ciągłe napięcie, dużo złych emocji, szybkie i nieregularne posiłki złej jakości, mocniej zakrapiane i dosyć częste imprezy, aby “pośrednio” pozbyt się swoich problemów emocjonalnych – to po prostu droga na skróty i skazanie swojego ciała na ciągłe cierpienie. Aż do pierwzych objawów jakiejś choroby.
Źródłem zdecydowanej większości naszych problemów, jak nie wszystkich, jest nasza Psyche. To w naszych emocjach ukryte są nasze problemy, choroby i dolegliwości. Health coach powinien właśnie z tym sobie poradzić. To taki nasz przyjaciel w drodze do wyzdrowienia. Dla wielu chorujących, ten jedyny prawdziwy przyjaciel, bo nie oceniający i najbardziej troskliwy przez zrozumienie faktycznych problemów, a nie na siłę wciskający rosołek, czekaladę i bezwiednie powtarzający “będzie dobrze” lub “wyjdziesz z tego”. Nie można jednak zdolności takiego health coacha przeceniać. Nikt niczego za chorujących, nie zrobi. To nie jest zwykła relacja na zasadzie podłączenia kabelka z hurra optymistycznym i zdrowym tchnieniem od health coacha. Samemu trzeba wierzyć lub uwierzyć, że żadna choroba nie jest wyrokiem skazującym. Że w każdym z nas twki olbrzymia moc samostanowienia o sobie, o swoim ciele i duszy.
Pan Jerzy ma się dobrze, ale też przez bite dwa tygodnie od otrzymania swojej diagnozy mocno cierpiał i od razu niemal resetował swoje życie. Bo jak tu żyć z taką chorobą, zadręczał się. Choć mógł i może jeszcze wszystko negatywne emocje niemal sprawiły u niego poważne, dalsze reperkusje. Na szczęście udało się to szybko zatrzymać, a jego świadomość, w którym kierunku zmierza, z jaką chorobą, zdaje się mieć o tyle znaczenie, że wie czego nie może, a co może. I cieszy się z tego drugiego. Żyje i cieszy się z robienia tego, co może. Health coaching okazał się znamienny w skutkach.