Kiedy uwalniamy wolę swojego ducha i dopuszczamy do głosu naszą intuicję zaczynamy więcej i bardziej przejrzyście widzieć. Wówczas dzieją się sytuacje, które wprawny obserwator szybko połączy z tym, że coś konkretnego zadziało się w naszym wnętrzu. Niemal od razu przychodzi nam dostrzec w swoich przekonaniach, wierzeniach czy osądach jakieś inne podejście. Nagle faktycznie dociera do nas, że to, co do tej pory ukratkiem gdzieś widzieliśmy np. o złym i niekorzystnym wpływie wysokoprzetworzonych produktów na nasze ciało jest faktem. Że warto wykluczyć takie produkty ze swojej diety. Wtedy też zaczynamy na poważnie rozważać w ogóle zmiany w naszym życiu. Bo doskwierać zaczyna nam chaos, kłótnie czy innego rodzaju problemy, które dotychczas po prostu były, a my gdzieś obok nich….trwaliśmy.

Detoks umysłu to otwarcie swoich wrót świadomości na ościerz. To powolne, acz bardzo skuteczne poszerzenie swojej percepcji. Im więcej chcemy, żeby do nas docierało, tym więcej różnego rodzaju rzeczy do nas przychodzi. A to spotkamy na swojej drodze życiowej osobę, która zainteresuje nas jogą czy innymi formami rozładowania swojego wewnętrznego napięcia. A to otrzymamy w prezencie nietypową, jak dla nas, książkę o zdrowym trybie życia, bądź zmianie życia na lepsze z instrukcją obsługi. Czasami może to być też jakieś zdarzenie, które nam się przytrafi, a jego wpływ będzie bardzo istotny na dosłowny reset w naszym życiu, np. jakiś wypadek, choroba czy zwolnienie z pracy. Tak czy siak dzieją się cuda, których nie zawsze powód rozumiemy, ale które się dzieją, bo nieświadomie na nie czekaliśmy. Stąd detoksem umysłu jest w pierwszej kolejności uczynienie tego, co zawsze było nam pisane, możliwym. W praktyce oznacza to otwarcie się na inne: osoby, sytuacje, możliwości, okoliczności, itp. Dopuszczenie do siebie w sybolicznym ujęciu świeżego powietrza, stwarza nową przestrzeń do działania. Ile razy odmówiłaś(eś), zaproszenia na jakąś imprezę, której tematyka była inna niż twoje dotychczasowe zainteresowania. Ile razy odrzuciałaś(eś) możliwość obejrzenia filmu, który wykraczał poza twoje ulubione konwencje. I tak można wyliczać, ile to razy w życiu trafiają nam się ciekawe, a nigdy nie przypadkowe sytuacje, które z racji przywiązania do swoich utartych ścieżek, wolimy odrzucić. Wolimy bowiem nie naruszać swojego bezpieczeństwa i strefy komfortu. Tak, tak – nie lubimy przecież niczego zmieniać, a jednocześnie tak bardzo narzekamy, jak nam źle w życiu.

Ale żeby nie było tylko ogólnikowo proponuję poniższe ćwiczenia, które najlepiej umożliwią otworzyć się na nowe wszystko i dokonać detoksu umysłu.

Detoks umysłu zaczyna się od uporządkowania swoich myśli. Od uwolnienia się od nadmiaru bełkotu, który zaprząta nam głowę. Jakże wiele z nas niemal non stop zamartwia się przeszłością, trzymając wszystkie te złe, czy jeszcze gorsze, winy w sobie. Te czy inne wyrządzone sobie, bądź innym krzywdy. Zupełnie to niepotrzebne. Bo po latach już nawet nie pamiętamy, jak było dokładnie i sami gmatwamy się, aby ustalić fakty.  To samo dzieje się z zamartwianiem się o przyszłość. Bez względu na wszystko trudno jest ją przewidzieć. Po co się więc nią zamartwiać. Niemniej robimy to bez przerwy produkując nadmiar myśli. W efekcie tego mamy problem z natłokiem tych myśli i rozsadza nam główę. Jak sobie z tym radzić? Najlepiej za pośrednictwem medytacji bełkoczącej, której naucza Mistrz Jabbar w Indiach. Generalnie wcale nie naucza, po prostu wszystkich, którzy przychodzą do niego po radę starego mędrca, zachęca, aby zwyczajnie usiadli i dali sobie kilka lub nawet cały dzień, aby wywalić z siebia mnóstwo negatywnej energii. Niekoniecznie musimy poświęcić aż tyle czasu. Na początek rekomenduję znaleźć spokojne miejsce i dać sobie choćby 10 minut na potok słów, które zalega wam w głowach. Aż tyle, albo tylko tyle. Gwarantuję efekt, choć jaki on będzie, zależne jest od każdego z was indywidualnie. Oczywiście warto zrobić taki tygodniowy reset, codziennie ofiarując sobie do 10 min na kompletnie niekonstruktywny bełkot. Mów co ci ślina na język przynosi i tyle. Możesz po cichu, a możesz głośno. Nie ma tutaj reguł.

Kiedy już nasza głowa nieco się uspokoi lub uporządkujecie swoje myśli proponuję inną technikę. A mianowicie technikę 4 oddechów. Analogicznie znowu niezbędne jest ciche i odosobnione miejsce, które pozwoli nam ułożyć się w wygodnej pozycji, a następnie zintegrować się ze swoim oddechem – poczuć swój oddech w wymiarze cielesnym. Poczuj swoją przeponę, jak porusza i kołysze twoje ciało. Kiedy już będziesz zintegrowany z tym ruchem ciała, pozwól sobie na min. 4 głębokie oddechy, które przy wdechu trwają min. 10 sekund, a następnie przy wydechu również min. 10 sekund. Mogą temu pomóc ręce – dłonie, które bardzo powoli, z szybkością oddechu poruszają się od wysokości bioder ku górze, wzdłuż ciała, albo na wysokości pępka wzdłuż dolnej części brzucha na boki. Później można jeszcze posiedzieć jakieś 5 min. w ciszy i już tylko obserwować swoje myśli. Zwróć uwagę, na czym koncentrują się twoje myśli, bo to ważny element kolejnej podpowiedzi związany z detoksem umysłu. Mam na myśli już kompletną medytację, której narzucimy tok myślenia i skupienia zarazem. Chodzi o to, aby nasze myślokształty nie koncentrowały się na rzeczach złych, niedobrych – na tym, co nas dołuje, ogranicza i pogrąża. Wtedy to wzmacniamy i dlatego te niedobre dla nas sytuacje tkwią w nas niczym drzazga i nie chcą ustąpić. Stąd proponuję stworzyć sobie przestrzeń, niech to będzie krok trzeci – tydzień trzeci, kiedy zaczniesz już bardziej świadomie koncentrować się i wzmacniać w medytacji na tym, czego pragniesz. Na tym, co może być potencjalnym rozwiązaniem twoich problemów. De facto jest to praca nad odkrywaniem i pobudzaniem swojej intuicji, której jakżeby inaczej, tak bardzo oczekuje twój duch, twoje wyższe Ja.

Po tych kilku tygodniach praktykowania ze sobą zapewniam cię, że będziesz gotowa(y) do przyjęcia zmian w swoim ciele. I wtedy zacznie się dopiero możliwość świadomej ingerencji w swoje ciało poprzez zmianę diety, trybu życia oraz wszelkich, destruktywnych nawyków i zwyczajów życiowych. Wtedy też, co chyba najistotniejsze, ustaje tryb walki. Wtedy zaczynamy naprawdę chcieć zmian w swoim życiu i podążamy za swoim sercem. Wszystko za sprawą rekonstruowania na nowo naszych poglądów, przekonań i wierzeń. Bo to, co przyjdzie będzie już odbierane przez dużo bardziej świadomy umysł. Powodzenia.

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.