Nowe odkrycia naukowe, szczególnie dotyczące fizyki kwantowej sieją spory zamęt wśród lekarzy i środowiska medycznego. Okazuje się bowiem, że ta gałąź przemysłu, bo inaczej już tego nie można nazwać, zaczyna mnieć coraz mniej wspólnego z przysięgą hipokratesa. Owa kwintesencja tego, co zakreślił Hipokrates wieki temu: “po pierwsze nie szkodzić”, staje się w dobie usilnie wciskanych nam przez lekarzy antybiotyków oraz wielu niepotrzebnych, jak się później okazuje lekarstw, działaniem na szkodę pacjenta.

Wskutek tego rośnie rzesza osób, która coraz odważniej sięga po leki homeopatyczne, ale co jeszcze ważniejsze, rośnie grupa samych lekarzy, która zaleca medykamenty czy nawet terapie dotąd uznawane za alternatywne lub niekonwencjonalne metody.

Można stwierdzić, że coraz poważniej należy odczytywać niniejsze stwierdzenie:

“Lekarze zapisują lekarstwa, o których niewiele wiedzą, na choroby o których wiedzą jeszcze mniej, ludziom o których nie wiedzą nic!”

Już w 1818 r. niemiecki lekarz Heinroth ogłosił, że choroby cielesne swoją przyczynę noszą w naturze psychicznej człowieka. Nazwał to psychosomatyką i oczywiście został kompletnie wyśmiany przez całe gremium swoich kolegów lekarzy. Świat medyczny nie chciał dopuścić i zaakceptować czegoś takiego, jak związek między ciałem, duszą, a umysłem.

Tymczasem, jak dowodzą setki tysięcy badań, jakie zapoczątkował Dr Hamer twórca Nowej Medycyny Germańskiej, a następnie wtorowali mu m.in. Dr Sabbah (Totalna Biologia), Dr Renaud z Kanady (twórca Recall Healing) czy Dr Bernai (twórca Biologiki), zachodzi potężna zależność między tym na co chorujemy, a tym, co dzieje się obecnie w naszym życiu lub działo się w naszym życiu. Mowa tu o tzw. przeżytych konfliktach emocjonalnych, których podłoże staje się przyczyną naszych późniejszych dolegliwości. Oczywiście nie jest to aż takie proste, niemniej sprowadzając to do ogółu chorujemy, bo nie radzimy sobie z naszym mocno przeżytym i odczutym zdarzeniem, które głęboko zachowane nasz automatyczny mózg finalnie przekształca w chorobę. Co więcej zwalczane za sprawą konwencjonalnego leczenia może tylko pogorszyć stan pacjenta. Kwestai ta szczególnie dotyczy nowotworów i guzów.

Niemal każda choroba jest biologiczną zależnością pomiędzy częścią mózgu (kontrolującą chory organ) a samym organem. W Recall Healing 97% naszych organów zostało przypisanych na bazie prawie 40 letnich obserwacji do konkretnego organu. I tak w momencie, kiedy choruje dany organ nasze ciało de facto wysyła nam waży komunikat – coś złego dzieje się w naszym ciele. Ta informacja jest niczym błogosławieństwo, gdyż zawiera konkretne dane, jak sobie z tym możemy poradzić, aby wyeliminować przyczynę, a nie w sposób dotąd praktykowany przez lekarzy jedynie objawy. 

Z punktu widzenia Recall Healing każda choroba przebiega w kilku etapach. Możemy traktować je jako stopnie rozwoju choroby. Zrozumienie znaczenia wszystkich tych części razem oraz każdej z osobna, jest istotne dla optymalizacji procesu zdrowienia pacjenta.

W pierwszej kolejności dochodzi do tzw. całkowitego przeciążenie organizumu w skutek konkretnego zdarzenia – załóżmy, że doznajemy jakiegoś poważnego szoku (straciliśmy bliską sobie osobę lub pracę i nie mamy środków do życia). Wskutek tego powstaje uraz – przeżywamy tę sytuację i odczuwamy ją, każdy człowiek na swój sposób. Następnie następuje reakcja – podejmujemy jakąś decyzję, co z tym przeżyciem chcemy zrobić, bądź zrobimy. W konsekwencji postawy poddania się dochodzi do powstania choroby. 

Bardzo często zapominamy o tym, że nasze emocje, myśli, przeżycia, stresy czy radości to główna siła napędowa dla ciała. Jeśli nasz świat emocji jest bardziej pozytywny to jesteśmy w miarę zdrowi, gdy zaczyna być w nim więcej zła, lęku, smutku, żalu, stresu, to w końcu odczujemy go w coraz gorszym samopoczuciu, a w końcu w chorobie ciała. Aby wrócić do zdrowia potrzeba nam przede wszystkim zrozumienia dlaczego choruję, jakie emocje spowodowały mój obecny stan, skąd się wzięły, czy na pewno to są moje emocje, a nie cudze, w które dałem się wkręcić?

Niestety o naszą aktualną sytuację życiową lekarze nas nie pytają – zajmują się jedynie analizą objawu, który staje się mimowolnym przyczynkiem do zapisania takich czy innych lekarstw.

W internecie można łatwo znaleźć indeks wszystkich chorób czy dysfunkcji, które odpowiadają danej chorobie. Na tej podstawie możemy na pewno sobie ulżyć, a co po niektórzy mogą faktycznie pozbawić się chronicznych dolegliwości. W sieci można zneleźć szereg dowodów, na to, jak bardzo ta wiedza skuteczna.

Ciało nie może rozchorować się samo z siebie. Jeśli już, należy szukać przyczyn i powodów bazując lub analizując wręcz swoje symptomy. Kurt Tepperwein w książce “Co choroba mówi o tobie” daje pomocną wskazówkę, jak można postępować, aby umożłiwić sobie powrot do zdrowia dzięki uświadomieniu sobie przyczyn swoich dolegliwości. Określił on tzw. klucz do mowy symptomów:

KLUCZ DO MOWY SYMPTOMÓW

Pierwszym krokiem do uzdrowienia jest gotowość do konfrontacji z chorobą i rozpoznania właściwej jej przyczyny. Inaczej leczenia mogłoby skoncentrować się tylko na likwidacji symptomów, ale nie na doprowadzeniu do prawdziwego uzdrowienia. Powinno się zatem szczerze odpowiedzieć na następujące pytania:

  1. Jaki organ, jaka część ciała została dotknięta chorobą? Jaką funkcję pełni ona w organizmie? Jaka funkcja duchowa odpowiada temu narządowi?
  2. Jaki wystąpił symptom? Opisz szczegółowo wszystko to, co dzieje się z twoim ciałem, a następnie starannie sprawdź, jakie wskazówki zostały właśnie zawarte w użytych przez ciebie słowach i zwrotach opisujących stan chorobowy. Właściwe sformułowanie objawów choroby jest kluczem zawierającym informację o prawdziwej jej przyczynie: czy jest nią „wpadnięcie w poślizg”, czy może to, czego masz już dosyć, to, co leży ci „na żołądku lub na sercu”? A może przyczyną jest to, że masz pełny nos, źle widzisz, źle słyszysz, nie potrafisz się pochylić – ten, kto jest wyczulony na „mądrość mowy”, ten dostrzega w wypowiadanych słowach odpowiadające im postawy duchowe.
  3. Jako czwarty krok powinniśmy zadać sobie pytanie o dokładny czas wystąpienia choroby, ponieważ pozwala to rozpoznać związek ciała z istotnymi zmianami w sytuacji życiowej i w swoich uczuciach.
  4. Co wspomaga wystąpienie tego symptomu cieleśnie? Jaki ma to odpowiednik duchowy? Co duchowo wspomaga wystąpienie tego symptomu? Jakie znajduje to odbicie w cielesności i materialności?
  5. Do czego zmusza symptom? Co jest do zrobienia, a co powinno się postawić bez zmian? Jakie wynikają z tego konsekwencje? Czy – zamiast szukać przyczyn duchowo-umysłowych, rzeczywistości ukrytej pod pozorami – nie dajesz się zwodzić pozornym wyzwalaczom chorób, czyli bakteriom, wirusom, genom, wypadkom i innym podobnym?
  6. Jakie masz wady i słabości? Jak uzewnętrzniają się one cieleśnie?
  7. Jakie masz słabości cielesne? Jakie mają one odbicie w twoim charakterze?
  8. Czy jest jakiś organ, który przysparza ci wielu problemów zdrowotnych? Jaka część i jaka strona ciała został zaatakowana przez chorobę? Jakie zawarte jest w tym przesłanie?
  9. Czy wystąpiła kombinacja symboli? Jakie ma to znaczenie duchowe? Jakie wynikają z tego konsekwencje?
  10. Jakie istnieją przeszkody w leczeniu? Być może pomogłoby ci, gdybyś nie wykonywał już dłużej nielubianej pracy? Czy otrzymujesz wystarczającą uwagę i wsparcie ze strony rodziny? Jak możesz usunąć przeszkody w leczeniu?
  11. Czy odkryłeś i zrozumiałeś przesłanie choroby? Co ono oznacza? Jakie ma dla ciebie znaczenie dla teraźniejszości (czy służy rozwiązaniu twoich zadań, łatwiejszemu znajdywaniu i podążaniu własną drogą)? Może jest to przesłanie wielowymiarowe? Jakie wynikają z tego konsekwencje? Czy je przyjmujesz? Czy zmienią one coś w twoim życiu? Od kiedy?

Jeśli odpowiemy sobie w ten sposób szczerze na powyższe pytania i właściwie zrozumiemy przesłanie ciała, po czym zaczniemy stosować je w życiu, nasz symptom nie przekształci się w chorobę chroniczną!

Co ciekawe wspomniany autor z właściwą sobie powagą zwraca również naszą uwagę, co dzieje się lub dziać będzie w momencie zbagatelizowania naszych symptomów, które przedstawił jako SIEDEM STOPNI ESKALACJI SYMPTOMÓW:

  1. Zanim dany problem lub obciążenie pokaże się jako symptom, najpierw zjawia się jako pomysł, marzenie, pragnienie lub fantazja.
  2. Jako drugie napomnienie pokazuje się wyraźna przeszkoda – pozornie bez znaczenia, ale jednak nieco obciążająca. Problem staje się widoczny i odczuwalny w sferze cielesnej.
  3. W przypadku dalszej ignorancji problemu dochodzi do gwałtownego zakłócenia harmonii ciała, do stanu zapalnego, zranienia lub małego wypadku. Organizm zaczyna boleśnie dopominać się o zmiany.
  4. Jeśli gwałtowna prośba nadal pozostaje bez reakcji, ów gwałtowny i zapalny proces przechodzi w stan chroniczny. Organizm wysyła nieustanne sygnały napomnienia i ostrzeżenia.
  5. Jeśli zignorujemy stan stałego ostrzeżenia, dochodzi do nieodwracalnych zmian, do trwałych uszkodzeń narządów lub rozwoju nowotworu.
  6. Jeśli to ostatnie ostrzeżenie nie doprowadzi do pożądanej zmiany, choroba wcześniej czy później kończy się śmiercią. Śmierć zmusza do odrzucenia dysharmonii i daje możliwość spojrzenia na zaistniałą sytuację z innej strony i innymi oczami oraz dokonania potrzebnych zmian.
  7. Jeśli i ta szansa pozostanie bez odzewu, dusza w następnych wcieleniach odradza się w trudniejszych warunkach. Nowy cykl życia zaczyna się zatem z „wrodzoną” wadą i przeszkodą (karma).

Na bazie powyższego artykułu warto przynajmniej zweryfikować swoje latami utwardzane przez świat medyczny stanowisko, że choroba to JA, a moje JA może tę chorobę celowo zamanifestować, aby coś w końcu zrobić z chronicznie przeciągającą się sytuacją napięcia, stresu czy innego rodzaju bólu, który nosimy w sobie. Czasami to jedyna droga ratunku, aby nie popaść w choroby, na które medycyna konwencjonalna nie ma lekarstwa czyli raki, guzy, nowotwory, itp.

Jedna odpowiedź

  1. Fantastyczny wpis, felieton. Zgadzam się w 100%. Kilka lat temu zapadłam na różne, dziwne choroby. Lekarze i medytcyna tradycyjna nie mogli znaleźć rozwiązania. Półtora roku wędrowałam od lekarza do lekarza, od przychodni do przychodni, od szpitala do szpitala. W końcu trafiłam na ludzi, którzy zajmowali się medycyną niekonwencjonalną i okazało się, że istnieje coś takiego, jak psychosomatyka, że moje ciało cierpi z powodu emocji, kumulowanych od dawna i odkładających się w różnych partiach ciała. Dopiero odblokowanie emocji, czakr, praca z ciałem, oddechy, radykalne wybaczanie przyniosły rezultaty. Pozdrawiam, Iwona

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.