Wstaję rano. I już od momentu przetarcia oczu, pierwsze myśli stymuluję do optymizmu i radości. Wstaję od razu, bo nie ma na co czekać. Trzeba zacząć nowy dzień. Dzień pełen wyzwań, problemów do rozwiązania (zapewne albo i nie), przemyśleń, wzruszeń….Myję zęby i spoglądam na siebie. Kogo widzę – tak, to ja. Pełen pytań, co będzie, jak będzie – trochę też zamroczony jeszcze, ale powoli wracający do życia. Obmywam twarz, głowę, szyję….naprzemian ciepła i zimna woda stymuluje mnie jeszcze bardziej do działania. Następne dwie godziny przyjdzie mi spędzić w pobliskim fitnes clubie, gdzie uprawiając Sundao (ćwiczenia energetyczne) i crossfit moje “naładowanie” jeszcze bardziej się wzmocni. Dobre, pożywne śniadanie dopełni poranka. Wybija 9.00 i można zacząć….żyć dalej. Pełny spokoju, dobrych wibracji oraz inspiracji, które pozwalają na bieżąco rozwiązywać dylematy, wyimaginowane problemy czy twórczo pracować. Jeszcze przed 11.00 kończę kolejny tekst, bądź artykuł, który po prostu podyktował mi nieprzerwany natłok myśli. Piszę zazwyczaj, jak mechaniczna maszyna – słowa same cisną się do głowy i przelewają na klawiaturę. Skąd są, nie wiem, ale ufam temu, co się dzieje. To jest trans. Choć jestem obecny, tu i teraz. Zawsze towarzyszy mi muzyka gdzieś w tle. Myślami nie błądzę, nie szukam, po prostu działam. Równocześnie odbieram maile, telefony. Rozmiawiam, a czasami konsultuję z innymi ich tematy. W między czasie coś podjadam, jako drugie śniadanie. Co jakiś czas rozciągam swój zastały od siedzenia kręgosłup.  Kompletna beztroska pomimo wykonywania wielu istotnych obwiązków (zarządzanie firmą, wieloma projektami, itp.). I tak do godzin popołudniowych…. Wysokie wibracje towarszyszą mi cały czas. Pilnuję tego. Aż do wieczora, kiedy znowu rytualnie odprawiam Sundao, myję się i w końcu kładę się spać pełen wdzięczności za udany dzień, który spędziłem tyle samo z rodziną, z sobą i ze współpracownikami. I tak niemal każdego dnia. Raz w podróży, raz gdzieś w biegu, a innym razem wędrując po górach czy jeżdżąc na rowerze gdzieś w parku. Życie płynie. Moja równowaga utrzymuje się poprzez konstruktywne działanie. Problemy nie istnieją, a presja i wszelkie potencjalne wydarzenia zbywam tłumieniem oczekiwań, zwalczaniem pragnień oraz “chcę – muszę”. Tak, takiego życia chciałem i o takie prosiłem: szczęśliwa i zdrowa rodzina, ciekawa praca, dużo czasu dla siebie i dla wszystkich.

Być może sobie myślisz teraz, ale jak to możliwe, jak tak można. Przecież to kolejny bzdet, jakich mnóstwo w przekolorowanych i przerysowanych relacjach “live”, jakie umieszczają tysiące osób na Facebooku czy Instagramie. Niestety nie. To się dzieje naprawdę. To się może zadziać również w twojej rzeczywistości. Bo to Ty nadajesz ton. Bo to Ty rządzisz i kreujesz swoje myśli, a zarazem swoje życie. Pełen sceptycyzmu i pretensji o to, że innym jest lepiej, że inni mają więcej – wpadasz w błędne koło. I co z tego, że mają lepszy samochód, większy dom, bardziej płatny zawód. Co z tego. Miej to kompletnie gdzieś. Bo zamartwiając się przez porówywanie do innych tracisz swój cenny czas, rozmieniasz swoje życie na drobne. Im więcej myślisz o swoich problemach, im bardziej się boisz tego, co będzie, tym bardziej utrwalasz swój codzienny scenariusz “bylejakości”.

Kiedy, albo czy w ogóle, zastanawiałeś się nad tym, ile w tym, co robisz jest poddaństwa i być może nieświadomego stawiania siebie w roli z góry przegranego? Ile razy próbowałeś to zmienić, ale tak faktycznie? Bo zmieniając od 10 lat coś, co nadal chcesz zmienić należy w końcu zrobić to inaczej. Przecież od 10 lat nie udało ci się, więc zmień taktykę. Odchudzasz się niemal całe życie? Uczysz się języków niemal całe życie? Chcesz założyć firmę i niemal całe życie o tym myślisz! Chciałbyś pojechać do Afryki – myślisz o tym od dawien dawna. I tak możnaby wymieniać…..

Życie jest proste. Banalnie proste. To my sami sobie je utrudniamy właśnie tym, jak wiele chcielibyśmy, a tego nie mamy. Jak wiele moglibyśmy, ale tego nie robimy. Jak wiele zatem jeszcze razy musisz przeczytać podobny tekst, aby zacząć coś w końcu robić w kierunku zmiany na lepsze. Po prostu wstań strzepnij z siebie zalegającą, starą energię i zacznij po prostu żyć. Tu i teraz. Dzień dobry.

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.